„Przyjemność” to zbyt słabe słowo, zupełnie nieadekwatne do tego, co czuł Riordan,
gdy wziął ją w ramiona i położył na otomanie. Spełnienie, brak poczucia osamotnienia,
wypełnienie pustki - to znacznie lepsze określenia. 47 Roninów Online Pragnął Maury, potrzebował jej, aby
wypełnić wewnętrzną próżnię. Każdym pocałunkiem, każdą pieszczotą wyrażał swój podziw
dla niej. Ustami objął jej pierś, a dłońmi gładził nogi, zsuwając z nich pończochy i pantalony,
aż wreszcie była gotowa na jego przyjęcie, obnażona, ze spódnicą podwiniętą prowokacyjnie
ponad ugiętym kolanem. Kasztanowe kędziorki były wilgotne. Nabrał pewności, że ona
również go pożądała. Objął rękami jej biodra i zaczął całować jej najintymniejsze miejsca.
Maura wygięła się i wczepiła palce w jego włosy. Przez jej ciało zaczęły przepływać
fale rozkoszy. Ta spontaniczna, nieskrywana namiętność o mało nie pozbawiła Riordana
kontroli nad własnym podnieceniem. Niskim, gardłowym pomrukiem wyszeptał jej imię
i rozpiął spodnie. Gdy naprężona męskość wyrwała się na wolność, z największym trudem
powstrzymał się, by nie zagłębić się w niej natychmiast i wreszcie zaznać spełnienia. W tym
momencie nie liczyło się dla niego nic - ani zagrożenie ze strony Vale’ów, ani rozszerzający
się skandal. Chciał już tylko ofiarować 47 Roninów Online Maurze wszystko, co mógł jej dać i pokazać jej
cudowne możliwości, jakie się przed nimi otwierały.
To było wspaniałe i całkowicie irracjonalne. Maura straciła zdolność logicznego
myślenia w chwili, gdy poczuła na sobie jego usta, mogła już tylko odczuwać, doznawać,
wychodzić mu naprzeciw. Przesunęła biodra i otworzyła się dla niego. Przeczuwała zbliżanie
się czegoś jeszcze i nie mogła się już doczekać.
Do jej świadomości przedarła się tylko jedna myśl - myśl, która kołatała się w jej
głowie już od paru dni: że to nie skończy się dla niej dobrze. Pozostało jej już niewiele czasu.
Skandal sprawił, że żadna żona nie zgodzi się tolerować jej pod swoim dachem. Dlaczego
więc nie miałaby zabrać ze sobą wspomnień gorącej namiętności? - usprawiedliwiała się
w myślach. W życiu, jakie wybrała, taka 47 Roninów Online szansa już się nie powtórzy.
Riordan przesunął się nad nią, pod cienkim materiałem koszuli widziała naprężone
mięśnie jego ramion. Kropelki potu na jego czole świadczyły o tym, ile wysiłku kosztowało
go zapanowanie nad sobą, zaczekanie na właściwy moment. Maura przypomniała sobie nagle
latawiec i wyczekiwanie na odpowiednią chwilę, by wzbił się prosto w niebo. I słowa
Riordana, że puszczanie latawców to jak kochanie się z kobietą. W tym momencie poczuła go
tam, u wejścia do jej ciała. Poczuła, jak jej ciało napina się, i go objęła. Cal po calu wsuwał
się powolutku w głąb, aż cały ją wypełnił. Temu nowemu doznaniu towarzyszyło ukłucie
bólu. Riordan znieruchomiał, czekał, aż go zaakceptuje i zachęci do działania. Zrobiła to.
Posunęła się już zbyt daleko, by nie poznać wszystkiego; by nie poznać cudownego poczucia
zespolenia z drugim człowiekiem. Nie, nie z 47 Roninów Online jakimś tam drugim człowiekiem, ale
z Riordanem.
Zaczął się poruszać, z początku delikatnie i rytmicznie, a gdy wyczuł, że Maura
podąża za nim, coraz szybciej i gwałtowniej. Unosiła biodra, wychodząc mu naprzeciw
w dążeniu do jakiegoś nieuchronnego, spazmatycznego finału, który zbliżał się z każdym
pchnięciem, potęgując ich rozkosz. Wzbijali się razem na niebotyczne wyżyny, aż wreszcie
osiągnęli punkt kulminacyjny - spełnienie absolutne. Ostatnie pchnięcie Riordana wystrzeliło
ją jak z katapulty w rozedrganą ekstazę, z której wyszła wyczerpana i nasycona. Jej
ciekawość i namiętność zostały wreszcie zaspokojone. On wraz z nią zapadł w ciemność,
oparł głowę na jej szyi i głęboko oddychał, owładnięty rozkoszą. Świadomość, że wspólnie
odbyli tę podróż w niesamowite światy, była dla Maury dodatkowym źródłem satysfakcji.
Jedynym słowem, jakie przychodziło jej do 47 Roninów Online głowy, było: „nadzwyczajne”. Nadzwyczajne
przeżycie i nadzwyczajny mężczyzna. Odważyła się wyszeptać to słowo.
Riordan leciuteńko uniósł głowę i odpowiedział równie cicho:
- Oczywiście, Mauro. Inspirujesz mnie.
Roześmiała się cicho, choć słodycz ta zaprawiona była odrobiną goryczy.
Nadzwyczajność tej chwili polegała być może na jej niepowtarzalności. Takie doświadczenie
można przeżyć tylko raz. Nigdy więcej się nie powtarza. Na końcu drogi, na którą wkroczyła,
czekało złamane serce, ale i rozkosz.
Może coś jeszcze. Z pewnością istniało lepsze słowo na określenie tego wszystkiego,
ale nie potrafiła go znaleźć, bo Riordan znowu zaczął ją całować i ponownie straciła zdolność
racjonalnego myślenia, a wszystko, co 47 Roninów Online znajdowało się poza tym pokojem, przestało mieć
jakiekolwiek znaczenie.
Baron Wildeham uśmiechnął się do gospodyni. Lady Sarah Meacham była śliczną
kobietą, rozkosznie zaokrągloną i doświadczoną. Jej dłoń zatrzymała się na jego rękawie na
tyle długo, by przekazać mu przesłanie, które zostało przyjęte - dobrze przyjęte - choć ani na
chwilę nie przerwali rozmowy na obojętne tematy.
- Tak, bardzo trudno o dobrą pomoc - mówiła dama. - Doskonale rozumiem pana
problemy. Kiedy kompletowaliśmy służbę do naszej miejskiej rezydencji, skorzystałam
z renomowanej agencji pani Pendergast, żeby znaleźć kilka pokojówek. Ta agencja
specjalizuje się w umieszczaniu porządnych dziewcząt na posadach pokojówek, dam do
towarzystwa lub guwernantek. - Musnęła jego rękaw wachlarzem i przysunęła się
konspiracyjnie. - Ale ostatnio ta agencja straciła chyba wyczucie. Wszystkie sześć
guwernantek Chathama pochodziło z tej agencji, łącznie z tą ostatnią, która brała udział
w przyjęciu. - Rzuciła mu znaczące spojrzenie. - Ciotka Chathama twierdzi, że dziewczyna
została zaproszona, aby uzupełnić liczbę biesiadników do parzystej dwunastki, ponieważ trzy
osoby w ostatniej chwili odwołały swój 47 Roninów Online przyjazd, ale podobno Chatham oczu od niej nie
odrywał. Tak przynajmniej pisali w porannych gazetach.
Wildeham doszedł do wniosku, że powinien nadrobić zaległości w lekturze. Skandal
na przyjęciu Chathama niezbyt go interesował, ale następne słowa lady Meacham skłoniły go
do zmiany zdania.
- A dzisiaj miał miejsce kolejny incydent. Dowiedziałam się od lady Fellowes, że
Chatham zaprosił pannę Sussington do zoo. Zabrali ze sobą jego wychowanków wraz
z guwernantką. No i całkowicie zlekceważył biedną pannę. Teraz żadna porządna dziewczyna
go nie zechce. Ale sam sobie winien, bo stracił głowę dla jakiejś rudej ślicznotki nie wiadomo
skąd.
- Rudej? - Wildeham zaczął słuchać lady Meacham z natężoną uwagą. Może uda mu
się zdobyć dokładny rysopis. - Widziała ją pani?
- Niestety, nie widziałam jej - odparła lady Meacham, wyraźnie rozczarowana. Ale dla
Wildehama dość było tego, co już usłyszał. Jutro zorientuje się, co pani Pendergast będzie
miała do powiedzenia o swej ostatniej klientce. Po długim okresie posuchy, kiedy nie
udawało mu się trafić na żaden trop, wreszcie 47 Roninów Online pojawiła się jakaś nadzieja.
Wildeham oparł się o biurko pani Pendergast.
- Zapytam jeszcze raz: czy przyszła tutaj kobieta odpowiadająca mojemu opisowi?
Mamy powody sądzić, że tak. - To „my” odnosiło się do Paula Digby’ego, który stał niedbale
oparty o ścianę w rogu pokoju. Jego pozycja świadczyła o tym, że nie zamierzał się stąd
ruszyć, dopóki nie uzyska odpowiedzi na swoje pytania. Wildeham kontynuował: - Nie może
nam pani powiedzieć niczego, czego już sami nie podejrzewamy. Jeśli to nie uspokoi pani
sumienia, to może zrobi to mój mało przyjemny przyjaciel. - W jego dłoni zalśnił złowieszczo
stalowy nóż. Kobieta wyprostowała się 47 Roninów Online gwałtownie i odsunęła się możliwie jak najdalej od
groźnego ostrza.
Wreszcie jakiś postęp, pomyślał Wildeham. Powinien zawsze zaczynać od noża.
Musiał jednak przyznać, że właścicielka agencji to twarda sztuka. A wystarczyło mu tylko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz